Obrazy z zaułków czasu
każdego ranka zbieram kolorowe kamyki
wypływają z plastykowych przystani
wciąż otwarte na stromą przepaść osaczają
za plecami wędruje chłód do nieba
patrzę w otwarte drzwi by nie przegapić
cieni
wyschnięte powieki widzą piersi kobiet
odsłonięte pęcznieją na zmęczonym tle
półsenny wyławiam kształty zapamiętane
blakną jeszcze przed wyschnięciem język
pilnuje beztroski słów a myśli płoną
zasuszone pozbieram i schowam głęboko
otulę metaforą w czerstwym wierszu
z ostatniego tomu
Komentarze (4)
Rozmyte obrazy przeszłości. Tak inaczej... Ładnie:)
witaj. ładny wiersz, takież ,metafory.
senne obrazy, pamietasz je. przenosisz
do wiersza, płoną myśli, zasuszysz wiersze i schowasz
do czerstwego tomu.
pięknie, pozcdrawiam.
zatrzymanie obrazów Wiersz melodyjny refleksyjny
Pozdrawiam:)
hmmm ... czerstwy wiersz ... :)