Obyśmy
Była osa lub szerszeń, nie pamiętam.
(Ciągle mi się mylą, małe zwierzęta.)
Która… który – niech będzie,
wlewał w siebie piwo,
zawsze i wszędzie.
Aż pobratymcy
krzywo
się przyglądać opilcy
zaczęli.
Może jemu było dobrze
lecz innym weselić
się wcale nie chciało.
Szerszeń pijak,
pracował mało
i nijak
nie można go było do gniazda zapędzić.
Nie dawał żonie,
ni dzieciom pieniędzy,
tylko na stronie
lub oficjalnie na poły,
coraz więcej przepijał.
Podrywał pszczoły,
kufle rozbijał,
wdawał się w bójki.
Aż zginął w dziobie
przelotnej jaskółki.
Pamiętaj tej opowieści morał:
już po tobie,
gdy za dużo pijesz… przerwij póki pora.
Komentarze (76)
Wtedy cierpią wszyscy wokół.