od wschodu do zachodu życia...
Błysnęło słoneczko
gdy się urodziłem.
Żar z jasnego nieba
przez młodzieńcze lata
wciąż beztrosko płynął.
Raj na ziemi - rzekłem,
żyć i nie umierać...
Aż tu pełne smutku
chmury skądś nadeszły;
- jak nie zagrzmi w sercu,
nie grzmotnie problemem,
spadnie deszcz kłopotów.
Zatroskaną głowę
coraz bardziej siwą
parasol osłoni
lecz tylko na chwilę;
- w powietrzu zostaną
wilgotne zmartwienia...
Słońce znowu wzejdzie,
lecz ono nie dla mnie
ku południu dąży.
Mnie już tylko zachód
życia pozostaje...
Komentarze (15)
Ciekawe i życiowe, pozdrawiam :)
Oj tam... Nie smutaj, po zachodzie i tak zawsze jest
wschód :) nie może zajść na zawsze przecież, slonce
jest jak miłość chowa się czasem za chmury czasem za
horyzont ale ZAWSZE JEST.
Pozdrawiam
☀
Chyba taka kolej rzeczy.
Chociaż znam takich, którzy starości się nie dają i
tak korzystają z życia, że można tylko pozazdrościć :)
ewentualnie brać przykład :))
Obrazowo i powiało smutkiem, a przecież zachody także
mają swój urok. Miłej niedzieli:)
Czy na wschodzie czy zachodzie ze słoneczkiem jest
super co dzień:)samo życie w słowach Tweggo
wiersza:)milusiego popołudnia:)
Trudno się pogodzić z przemijaniem Pozdrawiam Rysiu:))
cóż powiedzieć, jeśli chodzi o zachód słońca, to widok
najpiękniejszy i najbardziej romantyczny.
ale napisałem to bez przekonania :(
A może jednak?
Pozdrawiam.
Jest niedziela a tu taka refleksja, pozdrawiam.
Smutne to nasze życie w jesieni życia.Pozdrawiam.
Kreślimy grube kreski, robimy bilanse,
Bóg patrzy, obserwuje i rozdaje szanse.
Pozdrawiam Ryszardzie, miłej niedzieli.
Smutno o przemijaniu, lecz niestety czas tak szybko
upływa. Pozdrawiam:)
Jakoś tak zawsze starsze lata kojarzą się z kłopotami
i zmartwieniami a jedynym naszym zmartwieniem powinno
być nasze zdrowie...
Witaj Rysiu:)
Więcej optymizmu trzeba mieć w sobie:)
Ale z drugiej strony za szybko ten czas płynie:)
Pozdrawiam:)
Tak, tak starość się zdecydowanie nie udała Panu
Bogu... pozdrawiam :)