Oddać
W ciasnym imadle dłoni
Przy zimnej ścianie bezsilnie
Twoje ciepło nierealne
Budzi mgieł całun
Po łuku bieli prężąc się niedbale
Z bolesną pewnością stoję
W drżącej przyjemności oddechu
Mądrości filozofów szukając
By oprzeć się twych ust chwili
Odsunąć ognia pragnienie
Mdlejąc błaganiem dotyku
I nic już nie dzieli pożogi pożądania
W pyle rozsypany rozsądek
Ulec nadziei że nie skończymy na stosie
Choć raz oddać Siebie za marzenie.
Komentarze (3)
Fajnie, choć można by z mniejszego C.
Ciepłe rozbudzające wyobraźnię rozmarzenie :) (*ulec)
Pozdrawiam
trudno się oprzeć...