Odejdz...!
Pokonam bol... pokonam Ciebie! bo to Ty jestes slaby... a ja? a ja radze sobie bez Ciebie znakomicie! i czekam na mojego krolewicza... bo choc kiedys tak myslalam...ty nim nie byles...jestes jedynie wspomnieniem...moze i dobrym? bo to byly cudowne chwile...cudowne sa takze wspomnienia... zle wymazalam..;]
Siedze sama w pokoju...
Sama ze swoimi chorymi myslami...
Zniszczona psycha, chory swiat...
Widze ja...
Stoi tam pelna bolu i goryczy...
Cala zaplakana...pokon ana...!
Patrzy na mnie...uwodzi mnie...
Swa namietnoscia kusi nieprzytomnie...!
I wola, i krzyczy...No chodz!...
Nie boj się, podejdz do mnie...!
W bialych jak snieg szatach
Czeka na kolejne ofiary...
Szarpie mnie i ciagnie...
Nie poddam się! Zostaw mnie!
To smierc? Nie!
To by było zbyt proste...
Ktoz to wiec tak ponetnie mnie wodzi...?
Oczywiste...
Ta biala, czysta dama...
Nie oddam Ci się o SAMOTNOSCI !
Pokonamy trudnosci!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.