Odeszłaś wreszcie...
Wysyłasz do mnie list za listem,
Oskarżasz, prosisz, błagasz, żądasz.
Lecz twoje słowa nie są czyste,
Prawda inaczej chce wyglądać.
Zawsze kłamałaś jak najęta,
To było w życie twe wpisane.
Fakt, próbowałaś być i święta,
Ale grzeszyłaś już nad ranem.
Nie minął tydzień władzy syta,
Dawałaś słodki pocałunek.
Obłudą obraz twój rozkwitał,
Stygł, coraz szybciej mój szacunek.
Odeszłaś wreszcie późna nocą,
Zapominając o miłości.
A teraz listy ślesz ochoczo,
Pełne daremnej, pustej złości.
Komentarze (2)
Piękny wiersz,jestem pod wielkim wrażeniem,lubię Cię
czytać,pozdrawiam serdecznie...
dobrze napisany wiersz ,ciekawie dobrane rymy