Ogień
...na faktach autentycznych...
Siedze przy piecu i piszę
Spoglądając na ogień
Muzykę i śmiech słyszę
Ludzi którzy są dziś bez problemów
Myśli atakują mnie wilczą sforą
Szczerzą kły z każdego cienia
Nie ma dziś ze mną nikogo
Pozostawiona z litości westchnieniem
Próbując pokonać problemy
Kłaniam się stopniowo bólowi
I odmawiam wciąż nowe nowenny
I szukam ognia wzrokiem
Bo tylko ogień powoli odgania
Wilczą sforę moich myśli
Powoli pochłaniają się w toni
Czuje swąd ich sierści
Słyszę trzaski i warkot
Łamanych kości (i opału)
Moje dzikie wilki
Odchodzą w złości pomału
Zwieszają łby i śpią czujnie
Wiedzą że ja nie zasnę
A drewno kończy się
Ogień (mój ratunek) wkrótce zgaśnie
Ogień -mój ratunek i obrońca
Który potrafi zabić boleśnie
I płonąc bez konca
Dziś spala się szybko strasznie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.