ogniem płoneła Warszawa
Powstańcom.
ogniem płonęła Warszawa
bezimiennym ogniem
noc i dzień
wystrzałów melodią
i bezsennością
tytoń wypalany w pośpiechu
między granaty włożony
zasmucone oczy
i barykady
strach i śmiech nerwowy
i te żywe tarcze
z matek, żon i dzieci
co idąc krzyczały ich imiona
i bogów wzywały
nieuchronna śmierć
wąskie przebicia w kamienicach
głód
nie dla wszystkich kanały
ratunek
nie dla wszystkich...
i ogniem tym płonęła Warszawa
przez dni 63.
a potem...
już tylko spóźnione sny
tych
co ocaleli
i jasne dni
zapomnianej
tuszowanej historii
krwawej
prawdziwej
miłości
nie chciałam pisać niczego w momencie, gdy jego tematyka stała się popularna. bo noszę to w sobie, bo żyję tym ostatnio. i nie chcę stać się częścią nurtu. chce być tylko częścią tych, co pamiętają.
Komentarze (2)
Wiersz jest niezywkle oryginalny. Zdecydowanie nie
wpiszesz sie w niechciany nurt bo znacznie od niego
wybiegasz. Jest w nim tyle cierpienia a zarazem ciepła
pamięci. Gratuluje
bardzo mi się podoba ten wierz, być może dlatego, że
tematyka jest mi bliska ...
pozdrawiam.