Ojcjec Pio
Ojcu Pio za podaroway zapach fiolkow.
Gablota z wytartym habitem
i ze znoszonymi sandałami
ze zbolałych stop.
Zakrzepła krew przyklejona
do małych rękawiczek
i ten przenikliwy wzrok, który spowiadał
każdego
na odległość - zastygły
na niemej fotografii.
Setki tysięcy listów
zamkniętych za szyba
w wypowiedzianych gorących
prośbach o modlitwę...
Potężny głaz
chroni przed chciwością
ludzkich oczu.
I tylko kwiaty...
Każdego dnia...
świeże...
Przynoszone na nowo
zaświadczają o oddaniu
i odwrotnej miłości
i tych niemych prośbach
wypływających wraz z potokiem łez
o wszystko... co boli...
tak jak dawniej.
A ja...
Za podarowany
przecudny zapach fiołków
wraz z Twoją książką
Stałam... tak blisko Ciebie
Nie mogąc wykrzesać
jednego słowa...
I tylko łzy... potok łez
I tylko łzami mogłam
powiedzieć Ci... co czuje
co serce dyktuje
I także... jak wszyscy inni
z gorąca prośba?... O kolejne Fiolki
Ojcze Pio...
czarnulka 1953
Autor: Urszula Brehmer z d. Kochanowska
Komentarze (4)
bardzo ładny ...jak i jego historia stygmatów
...pozdrawiam ciepło
Znam czytałam wzruszyłam się twymi ciepłymi
słowami,pozdrawiam+++
tak skomentuję ten wiersz..."jak wszyscy inni
z gorąca prośba?... O kolejne Fiolki
Ojcze Pio..."...-wspaniały - piękne słowa - pozdrawiam
po prostu piękny, wzruszyłam się,