on
szara rzeczywistość otacza mnie i nie próbuję wyzowlić się z jej więzów.....
miałam sen o tobie
piękny
stałeś na wprost mnie
w świetle słońca
wyciągałeś ręce przed siebie
i wołałeś mnie głośno
a ja szłam do ciebie
choć wcale nie widziałam siebie
tylko czułam
ale szłam wprost w twoje ramiona
weszłam a ty objąłeś mnie ciepło
spojrzałeś na mnie z góry
uśmiechnąłeś się pocałowałeś w czoło
delikatnie
by nie spłoszyć tej dziwnej magii
między nami
i wtedy się obudziłam a rzeczywistość
wydała się bardziej okrutniejsza niż sen
********
******** nie spodziewałam się
że to powiesz
czuję do tej pory ból
jaki pozostawiłeś tym słowem
i nie mogę się przyzwyczaić
ciebie już nie ma obok mnie
że powiedziałeś to co powiedziałeś
jedno słowo a zawarzyło na naszym dalszym
życiu
nie da się zapomnieć
czas nie leczy ran
a ja do poduszki łkam
wieczorami
mam do ciebie żal
nienawiść nie może tylko litość
*****
***** kaleka kaleka kaleka
choć tylko przecież nie widzę na jedno
oko
ale to nie moja wina
.... jak drzazga wbita w serce
krwawię........
była miłość nie ma miłości złuda ułuda strach przed czymś nowym ból niezmierzony zniszczone zaufanie wiara w człowieka...cóż życie.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.