ON
Dopadł mnie ten odór
Ironiczny zapach
Oczy niezapomnianego niszczyciela
błądzi po mnie, we mnie
miażdży mój umysł
niszczy moją kobiecość
To nie może być prawda
to sen! Proszę żeby to był sen.
Lecz mimo wszystko
ukrywam swój lęk.
On – nie ma czucia, delikatności
wbija we mnie sztylety
niszcząc powoli mą osobowość
i odchodzi...
z uśmiechem na twarzy
mówiąc: „Miłego dnia”.
Przepraszam, ale czy to jest żart?
Staram się zmyć odór
ironiczny zapach, zmyć
zakamarki które odwiedzał i ...
spokój, czas odpocząć.
Nareszcie – skończyło się!
Może jednak nie
To wszystko dopiero zaczyna się!
Zamykam oczy
burzy we mnie strach
to pełna żądzy i odrazy twarz
czuję oddech
wypełnia mnie,
pieści, krąży
wkracza we mnie
błądzi wśród zakątków mych cnót
nie! Już nie mogę
boli – ten strach, ta nicość.
Pamięć we mnie siedzi
i nie chce wyjść
jeszcze nie teraz.
To już koniec, nie mogę.
Budzę się! I nareszcie!
Wolność, cisza, spokój i ...
po chwili znowu udręka.
Nie chcę, nie mogę
lecz oczy same zamykają się
i znów ta szarość, ciemne
powietrze, cisza ...
Nie! Ten cień, ten zapach,
smród, ta twarz!
Ogarnia mnie!
I nie wypuści więcej mnie!
Komentarze (1)
hm