Ona
Opustoszały korytarz, pełen cierpienia i
zawiści.
Pustka wokół, tu nie ma wzajemnego szacunku
i miłości.
Po kątach bród, czysty bród wypełnia to
obrzydliwe miejsce.
Przestraszonym wzrokiem szukam przyjaznego
uśmiechu.
Tu skąd!? Nie w tym miejscu - obym się
mylił.
Obym zobaczył, choć jedną przyjaźnie
nastawioną osobę.
Przechodzę dalej do obskubanych drzwi.
Jest! Stoi jedna, samotna, piękna.
Podejdę przecież nie mam nic do
stracenia.
Wyciągam rękę, uścisnęła, nie jest tak
źle.
Zacznijmy, więc, jest szansa na to bym nie
był sam w tym koszmarze.
Jej szczery uśmiech wypełnił mnie radością,
nadzieją, że znalazłem kogoś, komu
zaufam.
Spojrzałem jej w oczy powiedziałem zostań,
nie odchodź, oboje szukamy przyjaźni.
I została, została ona w świecie pełnym
obłudy i kłamstwa.
Została szczera, łagodna i potrzebna.
Potrzebna mi do normalnej egzystencji.
Lewandowski Jakub Płock 4,02,2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.