Opiekunka
Idę prowadzona przez mgły codziennej
szarości.
Nadal kieruje mnie ciepłe objęcie,
Uśmiech namalowany czasem różanym
kolcem,
Załzawione krwawymi problemami
rzeczywistości oka.
Oddech pachnący stokrotkami skąpanymi w
porannej rosie,
Rysuje drogi, które nie sięgają daleko.
Zataczają granice wąskiego świata.
Tam, za murem nie ma już nade mną
Obronnego pancerza wychuchanej dobroci.
Krążą jedynie jej opiekuńcze myśli
Wiecznej czułości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.