Opowieść listopadowa
Teraz....Teraz kocham cię jeszcze bardziej:*
Przysiadłam na ławce
gdzie jeszcze drewno
w deszczu
pachnące Twoim szlochaniem
I liście wirujące
coraz niżej i niżej
nie ku górze
...jak tamtej nocy
gdzieś w listopadzie
I szukam po kieszeniach
Jej-
-małej,roztrzepanej,
bez znaków szczególnych.
...Tam tylko
jesienna fotografia
ukruszona wiara
ukryta samotność
brak samotności
list z lat młodzieńczych
troszkę już pożółkły
Twoje chmurne spojrzenie
i zaciśnięte usta-kiedy,
kiedy się złościsz
i uśmiech sprawiający,że
bywam zawieszona
na nitce
pod chmurami
Już późno,
w okolicach świtania
a ja nadal,niestrudzenie,
nieprzerwanie-
-znaczy się ciągle
siedzę i szukam...
...I nie wiem,
gdzie ją zapodziałam
bo straszna ze mnie
bałaganiara
Jest
Znalazłam ją
śpiącą
ukrytą pod paznokciem
Naszą Miłość
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.