Opowieść o pożądaniu
Swym uśmiechem rozjaśniasz ponure dni.
Twój głęboki głos deszcz ulewny
zagłuszył.
Twoje spojrzenie rozkwita niczym kwiat
wiśni.
Swymi płatkami otulając moje napięte
zmysły.
Twoje usta magiczne obrzędy na skórze
rysują.
Twój oddech osusza potem moje zroszone
ciało.
Twoje ręce zakazanymi ścieżkami na ciele
wędrują.
Niczym taran wbijając się przez kobiecości
bramę.
Otumaniona teraz twoim smakiem na łożu
leżę.
Wdychając woń miłości odurzam się
pożądaniem.
Kiedy posiadłeś tak nagle mnie niczym
zwierzę.
Zdzierając koszulę, gryząc, kochając
nieprzerwanie.
Och! Upojna miłości dwóch kochanków
pustyni!
Trwaj tak do końca świata i dziel się z
innymi.
Obdarowuj nas swoim erotyzmem i
pożądliwością.
Niech upojenie cielesne stanie się czysta
radością!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.