Ostatni rejs - czy aby na pewno?
Za drzewem się ukrył mój cień
i nie ma mnie; nie ma przez chwilę.
Lecz zanim zakończy się dzień,
odejdę z ostatnim motylem...
Ta chwila już długo nadchodzi,
a koniec - to koniec, to kres.
Więc wsiadam powoli do łodzi,
z obolem na drogę wśród łez.
Ostatni to rejs mego życia;
bez kwiatów, bez gestów, bez słów,
lecz z kroplą nektaru do picia -
by móc się odrodzić gdzieś znów...
Wszak życie po życiu - ma sens
(ktoś kiedyś napisał gdzieś o tym),
i zacznie się znowu mój dance,
i nowe, życiowe kłopoty...
Gliwice 18.02.2022 r.
Komentarze (9)
Myślę, że po ostatnim rejsie, jeśli będzie życie, to
już pozbawione kłopotów.
Pozdrawiam Państwa serdecznie
i dziękuję za ciepłe słowa dla peelki :) B.G.
Zabierz do tej łodzi nadzieję i wiarę, że po drugiej
stronie jest lepsze życie, bez kłopotów... Pozdrawiam
z + i nadzieją, że jeszcze nie czas by odchodzić...
Smutno ale i z nadzieją.
Pozdrawiam serdecznie :)
Smutno, ale bardzo ładnie... Uroczyście.
Piękne te wersy, ale bardzo smutne. Powtórzę za
Anną...jeszcze nie teraz. Pozdrowienia zostawiam.
Nie wybieraj się jeszcze w tę drogę, zawsze zdążysz.
Ależ nie dochodź jeszcze peelko,
a tak poza tym, gorzej w życiu po życiu nie będzie,
niż tu na ziemi,
gdzie ludzie urządzają sobie piekiełko i plują na
siebie jadem nienawiści, ot tak dla czystej
przyjemności, bo taka ich natura, zło jest niezwykle
dla nich pociągające.
Dobrego dnia życzę i ponad stu lat oczywiście :)
Ciekawie acz smutno i refleksyjnie o życiu po
życiu...pozdrawiam Bereniko :)