Ostatnia droga do spokoju
Kuchnia, to zbawienie dla samotności,
tyle rzeczy, jeszcze więcej sposobności,
więc wbijam w serce kuchenny nóż,
by wreście zabić je już,
krew płynie czerwonymi strumieniami,
ostatni raz długimi żylnymi rynnami,
spływa do blaszanej menzurki,
tyle krwi z tak małej dziurki,
syreny ogłaszają mą ucieczkę,
jadę w erce na wycieczkę,
zaznaje spokoju poszarpanej duszy,
lecz co to, w gardle mnie suszy,
to ci faceci w białych fartuchach,
o szybkich w swej pracy ruchach,
gramolą się przy mym ciele,
do powiedzenia mam chyba wiele,
więc: zostawcie, dajcie trochę
możliwości,
zaznania ukojenia od tej miłości,
ostatnia łza spłynęła po policzku,
nie słyszę już od Ciebie „kochany
wilczku”,
lekarze wobec mej woli są bezradni,
chyba naprawdę są tacy marni,
Czym jest życie bez miłości?
Czym jest miłość bez wzajemności?
Czym jest, więc samotność?
... pozostaje tylko wolność!!!
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.