Ostrzegałem Cię kolego
Ojciec umarł gdy miał dwa lata,
więc od piętnastu lat nie powiedział
do nikogo "tata".
Nic o nim nie wiedział, nie wiedział jaki
był,
czy się z nim bawił kiedy jeszcze żył.
Pewnego dnia matka mężczyznę
do domu przyprowadziła,
pomyślał:"to dobrze, bo dawno z nikim
nie była".
Przez pierwsze miesiące było wspaniale:
Zakochani, uśmiechnieci, przytuleni
stale.
Wyglądali jak typowa rodzina z gazety,
lecz długo tak nie było-niestety.
Gdy mężczyzna się wprowadził
do ich domu wielkiego
wziął jej syna na bok i powiedział:
"Przeszkadzasz mi kolego
Chcę mieć własną rodzinę
niepotrzebne mi cudze dzieci,
więc albo sam się wyprowadzisz,
albo wyrzucę cię jak śmieci..."
Chłopak nie dał sobą pomiatać
z domu się nie wyprowadził,
lecz za to wielką karę zapłacił.
Gdy szedł do domu w ciemnej ulicy
złapali go trzej wielcy bandyci.
Wśród nich był mężczyzna matki jego,
który powiedział do niego:
"Ostrzegałem cię kolego".
Strzelił w samo serce chłopaka
to miała być sprawiedliwość taka.
Gdy było po wszystkim mężczyzna
pochylił się nad ciałem
i powiedział do niego:"kolego
ostrzegałem".
Chłopak kiedy opadała mu powieka
powiedział cicho:"Tata na mnie CZEKA..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.