Oświecenie
..dla Szymonka.. o tym przykrym dniu..:(
Najpierw gniew,
złość,najchętniej dałabym w kość.
Później głośne szlochanie,
długie z tęsknoty płakanie.
Kiedy nastała oczu susza,
kiedy lepiej poczuła się dusza
i kiedy nastał brak śladu łkań,
głowa myślała:
CO ZA DRAŃ!
Lecz serce,cały czas kochające,
wszystko dla niego tracące,
czuło inaczej...:(
Nastała cisza,
poczułam zapach radości,
ku Bogu wymawiałam słowa wdzięczności.
Wtedy światło Pana,
spod jego ramion,
zaślepiło me oczy,
szłam nie widząca świata,
bo czułam, że blisko mnie jest "tata".
Ocierał ślady mych łez,
jego dłonie dellikatne jak bez,
przytulały mnie,
a ja pogłębiona we śnie,
rozmyślałam o Tobie
i o sobie,
rozmyślałam jaka będzie z nas
para,(może)
lecz przeszkód taka gwara:(
A gdzie ta ODWAGA???:(:(:(:(
napisane o 22:47 na barjerce balkonu przy pełni:) TYGRYSKU..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.