Owoc...
Idę wprost do Ciebie,
zawiłą drogą w lesie.
Śladów Twoich nie zgubię,
choć deszcz przynosi zgubę.
Gdzie jestem, gdzie byłam?
Ten sam las, a ciemność spowija.
Pomóż, przyjdź proszę...
Aniele, jesteś?Tak, słyszę...
Bicie serca o zmierzchu i świcie,
niebawem zobaczę Twe piękne oblicze.
Unieść mnie w niebiosa,
a później do piekła sprowadź.
Spłonę błękitnym płomieniem,
gdy zapłoniemy zjednoczeniem.
Czerwienią ust posmakujemy
złotego owocu z nieziemskiej jabłoni.
K.C.
Dla Davida:*
Ups:)Dziękuję za pomoc:)Pozdrawiam serdecznie:)
Komentarze (11)
Zaczynało się tajemniczo, jak modlitwa do Anioła
Stróża a tu taka nieziemsko namiętna puenta, super:)
pilnuj dobrze tych śladów i z drogi w lesie życia nie
zbaczaj...
zakazany owoc najbardziej smakuje.... zatem smacznego
życzę...pozdrawiam...
Piekne marzenie,,pelne tesknoty,,
Pozdrawiam jesiennie z daleka.
Romantycznie, czule, serdecznie...pięknie. Pozdrawiam.
Widać postępy... Rozwijasz się. Wiersz na plus.
słonko....zostaw trochę tych owoców na pózniej:)
Też powiem, że bardo ładnie i romantycznie o miłości.
Życzę jej jak najwięcej. Pozdrawiam:)
Bardzo ładnie o miłości.Zwiewny i romantyczny
wiersz.Pozdrawiam serdecznie.
Smacznego :))))
miłośnie romantycznie :) pozdrawiam