PACJENTKA
w kieliszkach swiatla
codziennie mordowana nadzieja
a wieczor unosi zwloki
rytmem zepsutego wina
koleiny wyswiechtanych rozczarowan
prowadza do szklanego miasta
szantazem zmuszajac do zycia na pokaz
w kazdym kacie szansa na wolnosc
daleko od nalogu popelniania bledow
i snucia nierealnych planow
lekarz kolejna recepte na kolanie
wypisuje
nakazujac racjonalne dawkowanie
antybiotykow
i zawsze mowi tak przekonywujaco
diagnoza wczesnie postawiona
chorobe wyleczymy
za chwile
przestanie pani kochac
Komentarze (1)
smutne i prawdziwe..... boli mnie ze coraz mnie jest
takich wierszy... bardzo dobry wiersz ;)