Pacyfikacja
Siedzimy w parku. Pijemy.
Nie, chlamy. Porzuceni
mężczyźni spod zaszczanej ławki.
Bo co innego mogą robić
tacy jak my z rozstania?
Siedzimy. Chlejemy.
Jeden pomiędzy zasiłkiem, a bezsensem.
Drugi pomiędzy walizkami, a rezygnacją.
Groteskowo popaprani
w gównie parkowym kruczo zaschniętym.
Siedzimy cynicznie rozpostarci
w alkoholowym nastroju,
milcząco zasznurowani.
Bez morałów od wódki
do rozpitego ukojenia.
Siedzimy. Nie płaczemy. To znaczy
ja bym nawet chciał. Jednak nie
w tym kraju. Chłopaki nie płaczą,
mężczyźni się nie żalą.
Jutro znów będziemy się starać,
zarabiać pieniądze, nie krzyczeć
do słuchawki, pacyfikować
pustkę beznadzieją.
Komentarze (3)
fajnie się zaczął, ale im dalej tym gorzej, jedno
wielkie użalanie niczym nie zadziwi, a już
myślałem...pozdrawiam
obraz jaki sie widzi co dnia ...ale nikt nie ma
wypisane na twarzy rozwodnik ,samotny ,...pozdrawiam
ciepło
Czy obok takich przejść da się spokojnie? Na meneli
liczyć można na wojnie? Tam gdzie kończy się walka o
życie, zaczyna beznadziejne, prostackie picie. Spod
piwska rycerze, ja w wasze tragedie nie wierzę.
Wygodnie jest żyć niegodnie.