Pamiętasz
Pamiętasz
Mówiłeś mi,
bądż mi wodą.
Tą ze strumienia obok domu.
Tą co nie zna spoczynku,
Bądż mi kaczeńcem.
Żółtą barwą necącym mnie.
Byłam więc.
Czym chciałeś.
Dla Ciebie tylko
Ale.
Nadciągnął chłód.
Zmroził mnie całą.
Stałam się soplą lodu.
A Ty .
Ogrzać nie chciałeś.
Więc jestem dziś.
Wodą ze strumienia,
dla innego już.
On gdy nadciąga chłód.
Gestem ciepłym
otacza zakola mych bioder.
Idziemy potem
z cienia na polanę.
Tam zbieramy nie tylko kaczeńce,
rozkoszy kwiaty co
nie tylko żółtą barwę mają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.