Pamiętnik złych dni
Dziś nie mogę sobie przypomnieć
Jak to się wszystko zaczęło
Dlaczego stało się tak a nie inaczej
Za dużo człowiek myśli
Za bardzo życie analizuje
A przecież to nie jest potrzebne
Wystarczy poprostu żyć
Być z ludźmi, dla ludzi
Kochać, jeść i spać
Każdy chyba ma chwile zwątpienia
Zawsze na niebie są chmury
Rzecz w tym, żeby je przeganiać
Nie karmić wciąż, podsycać nieświadomie
Nie czekać aż ciężkie osiądą na barkach
Później jest tylko gorzej
Brodzimy we mgle
Noce stają się długie, stanowczo
za długie
I za ciche by spać
Smutek, żal w sercu się budzi
Powoli stajesz się obojętny, zimny
Nie ma nic, nie ma Cię
Leżysz bezwładnie a życie biegnie
gdzieś obok
Jakby wogóle nie zauważyło że Ciebie
już w nim nie ma
Wkrótce z przerażającą ciekawością
Zaczynasz się zastanawiać
Jak daleko jeszcze do granicy
Za którą niebezpiecznie zatracasz
zdrowy rozsądek
Za którą ze spokojem patrzysz
Jak po palcach płynie krew
Gdzie jest ta granica, gdy sen przestaje
być snem
Czy serce boli kiedy przestaje bić
...
Ale przecież jest tak pięknie
Świeci słońce, dzieci się śmieją
Tylko dlaczego tak ciężko wstać
Komentarze (1)
ciekawe życiowy wiersz pozdrawiam