Pani doktor Ciach Ciach
Tak się stało, że ostatnich parę dni spędziłam w "hotelu".
Już pod wieczór a ja czekam
Aż się zjawi biała dama.
Ale ona jak to w weekend bywa
Przybywa po dwóch godzinach
Dość niechętnie.
Nie wiele pyta
Uśmiechać się nie ma zamiaru
No bo i do kogo.
Coś tam trochę w klawiaturę postukała
Narobiła mi na dłoniach igłą siniaków.
I z entuzjazmem zawołała: Ciach! Ciach!
Na nic prośby o dokładnie badanie.
Bo już pani doktor mknie do pielęgniarek.
Z okrzykiem na ustach: Ciach! Ciach!
Szczęściem Ciach! Ciach! Wpadło na zdanie
pewnego Pana.
I tak się zdania chwilę spierały.
Aż, Ciach! Ciach! odwołali i razem orzekli.
Co jest nie wiadomo.
Tak do domu się powlokłam.
Oby już nic mnie więcej nie bolało...
Komentarze (9)
Bez ciachów i obciachów, bo na dłuższą metę nie da się
tak żyć. Pozdrawiam z nutką optymizmu :)
Bobi. Raczej żale spisane naprędce.
????czy to wiersz
:)-::) -:) milutkiego-:)
:-) :-) :-) miłego:-)
zagoi się, pozdrawiam ;)
Oby, żadnych ciach, ciachów nie może być :-)
Ciach Ciach :))))pozdrawiam:))
Ciach, ciach:) Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)