patologiczne milczenie.
jestem jak łódź
przymocowana do portu
podczas burzy i sztormu
jestem jak brzoza
wyginana biernie przez wiatr
przykryta cieniem Tatr
jestem jak suchy liść
drżę w Twych palcach
zagubiona w milowych lasach
Miotam się bezwładnie
między słowem a myślą
gdy chcę Ci to powiedzieć
cera przybiera barwę lisią
oczy gubię na słupie, przystanku, aucie
palce, a palce gniotę w kieszeni
bo słowa umierają na wietrze...
autor
Dorka
Dodano: 2008-10-30 21:13:13
Ten wiersz przeczytano 636 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.