Patrzyłaś.
Dla P.
Patrzyłaś na miasto,
agresja świec rozświetlała wina,
kłócąc się ze szkłem,
zaraz będę tam gdzie ty
daj mi chwile dwie,
brązowe włosy, biały obrus,
świat jest tłem, podano,
drewno obrosło porcelanowym mchem,
nieba nie ma dziś, miedzy nocą a dniem,
male światło się tli,
kwiaty więdną zmieniając wazon w próżnie,
czekają na świt,
jak czerwona róża, czekasz i ty,
zmysły chodzą po stole,
odbijają się w srebrach,
miasto już cichnie, Ciebie wciąż nie ma,
robi się jasno, tłumów ranny przemarsz,
gdy znów się ściemni wciąż będę czekać.
Dali mi skrzydła i lęk wysokości.
Komentarze (3)
Rewelacyjne, ważne, żeby na samym patrzeniu się nie
skończyło, pozdrawiam :)
Ciekawie ujęte wyznanie. Pozdrawiam!
Podoba mi się melancholia, jak i sama treść, którą
zawiera ten wiersz :) Pozdrawiam serdecznie +++