Pęknięta tama
Pęknięa tama a może...
Odeszłam.
Który to już raz?
Nie wiem.
Tego nie liczę.
Bo gdy odchodze
to serce w płacz!
A ja?
Po prostu milczę.
Odchodzę.
Ale wracać chcę!
I nic tu więcej do dodania!
Sztuką dla sztuki
Zwyczajnie jest
-odchodzić tak
Dla powracania!
Ale zatrzymuj proszę mnie!
Choc dobrze wiesz,że wrócę!
Bo wtedy łatwiej znacznie mi
A smutek trwa też krócej!
Zrozum to wreszcie!
To proste jest!
NIE CHCĘ ODCHODZIĆ WCALE!
Pękam gdy kłamstwa słyszę znów!
Tamę przerywa Zalew!
....zalew kłamstw
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.