Pełnia KSIĘŻYCA
Pełnia Księżyca mnie uwiodła
za rękę znów zaprowadziła
gdzie stoi świecznik młodej sosny
kolczaste imię w niebogłosy
codziennie śpiewem w niebo wznosi
swe dawne senne rozmarzenie
ukryję duszę w baldachimie
nakryję suknem zieloności
ten obraz czarem nocą płynie
i drga światełkiem nut senności
u szczytu wzgórza bosej sosny
gdzie błędny Księżyc zamknął oczy
w złocistej szacie z gwiazd w objęciach
witam przelotnie w półzaśnięciach
nieutulone karły, smutki
by dotknąć żarem powolutku
rozpalić iskrę pełnią blasku
a za przeszłością drzwi zatrzasnąć
sekretnym rozstrzelonym cieniem
pieszczę falami Twe marzenie
jak rośnie w bryzie falą nocy
i cieniem żadnym nie zaskoczy
duszę pod sosną w zielonościach
bo już objęciach jest miłości
...
18 czerwca 2007 godz. 15, 00
Komentarze (3)
Miody, miody , miody, plastry pachnące pszczelą
miłością, krople deszczu miodowego spływające z łuku
tęczy. Koncert życzeń będą śpiewały Ci pszczółki
zataczając krąg nad Twoją głową. Wiersz piękny
ciekawe metafory i porównania, klimat cudowny.....
W objęciach magicznej nocy narodziła się milość pod
sosną , a księżyc tylko światkiem był i pachniała
bryza morska...
Wiersz przepełnony magią i czarem, rymy i rytm
wspaniały. Czy to mogło wydarząć się naprawdę??? Tak
wydarzyło się ja to wiem....
Wiersz trochę taki baśniowy, magiczny... Przenosi w
świat fantazji i karze marzyć... Naprawdę cudowne
opisy przyrody, przenośnie, metafory. Rymy idealnie
dobrane( możę oprócz ostatniej linijki, ale to mało
ważne), rytm i wogóle... Pełen podziw dla twojej
twórczości:)