Pierwszy SONET indyjski
…z cyklu „indyjskie inspiracje”… …po części Mahatmie Gandhiemu…
Pośród złota piasków pustyni
Czując zapach imbiru i korzeni,
Tęskniąc za wargami słodkimi
Mija mnie wiatr, co się barwami
mieni…
Widzę w nim Twój turban czerwony,
Biały, bajkowy pałac szaha Dżahana,
Listek herbaty zielony,
I mnie błękitną - kiedy byłam
kochana…
Niegdyś szczęśliwi przy mauzoleum
miłości.
Teraz, z powodu ludzkiej podłości
Samotna i smutna jestem w
Radżastanie…
W kraju tęsknoty, gdzie żyję
wspomnieniami
Rozmyślam, jacy byliśmy zakochani…
Wznoszę modły, odnajduję się w
Brahmanie…
Komentarze (4)
Lubię sonety i sam czasem je piszę... Dobra
konstrukcja, pokazujesz piękno miejsca w którym
jesteś/byłaś i w kontraście do tego romantyczną miłość
:) Gdyby ilość sylab wszędzie się zgadzała, byłoby
idealnie. Jednak i tak mi się podoba :)
Nie tylko w tytule! Budowa i zwracanie się do czy też
o osobie ukochanej to chyba typowe dla sonetu elementy
w TYMŻE wierszu.
podoba mi się Twój wiersz, choć sonet ma tylko w
tytule:)
bardzo dobry wiesz. niezwykle ciekawy i nietuzinkowy.
wspaniałe, niebanalne rymy. czyta się dobrze i działa
na wyobraźnię. Brawo!