Pieśń żebraka
Przelewa się obok drugi bliżni
ze szklanki do życia szklanki,
deszcz lodowatych spojrzeń
wraz z nim,to oni, nieczuli, żli.
Gdzieś tam leży jak odłogiem
zepsuta rzecz na małym ganku,
ganku domu z wielkim parkietem
wirującym pychowatym krokiem.
Czasem jest pod dużym sklepem,
małą kieszenią mało może kupić.
Spotkasz go i na ławce dworca,
choć i nigdzie się nie wybiera.
Pozostaje tak jak ten suchy pień
pośród hektarów ludzkich lasów,
jak drzewnych okien marny cień
dla nowych zasłon tych czasów.
Czasem go nie widać, ale on jest,
może i tuż pod Twoimi nogami,
przystań więc w biegnącej chwili,
a usłyszysz gorszą żebraka pieśń.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.