W plecy
Miała widok na ścianę
przeciwległego budynku.
Gdyby kochanek
skakał przez okno,
zostałby na tynku
ślad spoconego żądzą ciała,
ale jest za wysoko.
Zresztą kochanka nie miała
- nigdy, żadnego, wcale.
Widok na ścianę,
doprowadzał ją do rozpaczy.
Odwracała się chcąc zobaczyć
coś innego niż biała płaszczyzna.
Tam spał mężczyzna,
z twarzą bez wyrazu – jak ściana.
Kiedyś kochała,
dziś tkwi w pułapce, tuż za plecami.
Róż nie kończą zakochani.
Komentarze (80)
Tytuł mówi wszystko. W plecy, czyt. z niespodziewanej
strony.Ze strony, z której nikt by się nie spodziewał.
Dobry wiersz Dorotko. Pozdrawiam
Podobnie jak MC mam takie skojarzenie, ale w pięknym
poetyckim stylu opisałaś ten dramat. Miłego dnia
Dorotko :)
piękny:)
Skojarzył mi się z filmem "Sypiając z wrogiem"
Czasami mur obojętności staje się ścianą płaczu ...
Jak zwykle ciekawie, tym razem dramatycznie oddałaś
sytuację już byłych kochanków.
Pozdrawiam ciepło!
Sklania dp refleksji pozdrawiam
Dzięki za wiersz zabawny i wymagajacy jak zawsze
zastanowienia. Róże kończą się same, nie ważne w
którym wazonie, ..jeśli nie są z plastiku.
Widzę bezsilność peelki zamkniętej w pułapce życia z
niekochanym mężczyzną. Bardzo dobry tekst!
Pozdrawiam:-)
@zielonaDana :-) dziękuję :-)
@Madison :-) cieszę się, że zobaczyłaś ten "nóż w
plecy", mam nadzieję, że jego cień widać wyraźnie
między słowami, nawet zastanawiałam się czy nie dać
właśnie takiego tytułu ale "w plecy" ma, moim zdaniem,
więcej płaszczyzn :-) udanego dnia życzę :-)
Och, Dorotko, wyzwoliłaś we mnie najgorsze myśli i po
głowie mi krąży "Nóż w plecy"...
Pozdrawiam, jak najbardziej pokojowo:)))
EHHEH a proszę Dorotek :)
Uwielbiam Twoje wiersze.
Ten też.
Ciekawie i dramatycznie, pozdrawiam :)
Zawsze byłam tego zdania, że zakończyć wszystko
dobrze. Pozdrawiam Dorotko