płomień
iskra wraz z knotem oto rodzice płomień
przejrzysty
jasny powabny w materii gładki wręcz
jedwabisty
jednak w momencie zmienia swą formę
gwałtownie skacze
kuli się więdnie i w niby łzawej pozycji
płacze
a wtedy pozą swą przypomina łzę deszczu
szklaną
w zółtawą szatę z lekką poświatą miękko
odzianą
wtula się w siebie gdzie wewnątrz czeka
serce zwęglone
i krzyczy niemym ciepła odbiciem Patrzcie
ja płonę
żyje wirując tańcem swym zwiewnym wciąż
opowiada
rzuca cień z światłem jako biczami w takt
manewruje
swoją historię jasnością bladą na wosku
składa
i ruchem węża po jego tafli z wolna się
snuje
aby w podmuchu z ust przemęczonych pokaz
zakończyć
i zasnąć ciszą świecy uśpionej w nocnej
opończy
Komentarze (24)
Udana metafora życia, w płynnym, romantycznym tekście.
Miłego dnia:)
mnie także miło, że mogę troszkę po komentować, bo
zawsze Stefi rano siada, a ze dziś się spieszyła na
naradę, to ja wszedłem
dziękuję Amorze, Michale, Sławku i miłego dnia wam
życzę
kłaniam:))
Płomień świecy ma w sobie coś magicznego. Niech dla
diabła pozostanie jedynie ogarek.
Z przyjemnością sonet przeczytałem. :)
Bardzo przyjemnie się czyta wiersz z rzadko spotykanym
metrum z dwiema średniówkami. Brawo!
Przepiękny sonet, pozdrawiam :)
dobrej nocy życzę Bożenko
kłaniam:))
masz literówkę w słowie ciepła zabrakło e Fajny wiersz
Pozdrawiam:))
dziękuję zefirze, dobrej nocy życzę:))
Udany wiersz pozdrawiam