Po dziadku Wojciechu
zamknięty w nieforemnym sześcianie
ozdobionym kwieciem postrzępionej tapety
siedzę podparty cierpiącym regałem
za kratami przysłoniętych żaluzji
znów oszukany przez paczkę indyjskiej
herbaty
czyszczę ekran czarno-bielego telewizora
ze śnieżnej dyskusji szczerych
kłamstewek
autor
Andrzej Pik
Dodano: 2005-10-21 14:31:14
Ten wiersz przeczytano 477 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.