Po tym jak zabrano mnie na dach...
" Po tym jak zabrano mnie na dach świątyni "
nie wiedziała
że
byłem smutny
nikt jej nie
powiedział
jak mocno
zawęziła się
niewidoczna klatka
samotności
nie przekazano jej
pocztą
pantoflową
wieści
o tym jak
bardzo
była mi
potrzebna
ale przyszła
staneła w
drzwiach
i nie
mówiąc
nic
objeła mnie
swoimi
ramionami
i bez
głupiego wstydu
pozbyła się
ubranie
swojej
i
mojej
samotności
tylko tyle ile trzeba
autor
jydysz
Dodano: 2007-08-30 21:17:33
Ten wiersz przeczytano 588 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Ciekawy wiersz o samotnosci i pragnieniach bycia z
kims.