Poczekaj choć jeden oddech
Dla pamięci i już słowa nie zamienimy.
Na smolnych promenadach
ubranych w białe zebry
bieżą na oślep
banalne przepychanki i bezimienne
troski.
Co jedno słońce,
bezdusznie mijają obok siebie,
tłuką głowami w zamieci jutra,
dawno minionego tygodnia.
Mijają siebie bezpowrotnie
znikając za drugą modlitwą.
Bliskość,
przewieszona przez wydruk bankomatowy
mija mnie co dzień
i nie wraca.
Nie przekładaj,
bo jutrem wzejdzie wczoraj.
A ja byłem,
kiedy ranne wstaną zorze.
Komentarze (4)
tak nie przekładaj bo jutro już będzie nowe ... :)
głęboki i refleksyjny .... ładnie ubrane słowa ...
pozdrawiam
Bardzo smutny wiersz,samo życie.
Ładnie napisany.Pozdrawiam.
świat materialny rozdziela a uczucia w innych sferach
- szczerych spontanicznych Wiersz refleksyjny Na tak!