Podarunek
Piękny marcowy dzień, dziś u mnie
zagościł
Słońce gdy tylko pojawiło się na horyzoncie
Swoją pięknością czaruje i pięknie
świeci
Żadna chmurka nie śmie jego oblicza
zasłonić
A ono figlarnie zagląda mi w okna
I z uśmiechem na swej słonecznej twarzy
Zapytuje mnie, smutasa, co u mnie
słychać?
I patrzę mu w jego dostojne, piękne oczy
I nie wiem co mu odpowiedzieć
Czy powiedzieć prawdę o stanie mej duszy
Czy troszkę fałszywą nutką zaśpiewać
Że u mnie jak i u niego słońce wyraźnie
świeci
A teraz ono patrzy mi w moje szare oczy
Jakby chciało odczytać w nich moją
historię
I zorientować się co w głębi serca mego
tkwi
I odczytało słowa tajemne i zamyśliło się
I z potężnego słońca twarzy znikną
uśmiech
A ze słonecznego oka popłynęła brylantowa
łza
Wsunęło więc przez okno, swe słoneczne
ramiona
I delikatnie mnie objęło i pocałowało
A ponieważ bało się, że serce me pęknie
Więc podarowało mi coś bardzo cennego
Jeden najpiękniejszy swój promyk, promyk
nadziei,
Promyk, który delikatnie wsuną się do mego
serca
I pozszywał moje popękane sercowe rany.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.