Podróż
Homo viator
To każdy z nas
Ciągle dążymy
Poszukujemy
Uporem zwalczamy trudności
Zagryzamy usta do krwi
By nie krzyczeć z bólu i żalu
Konamy za każdym razem
Gdy wypadamy z drogi
Mozolnie jak Syzyf wtaczamy głaz naszego
życia
Czasami sprzyjają nam wiatry
Słońce pieści nas swoimi promieniami
Deszcz koi rozgrzane myśli
A w niepogodę?
Zamykamy oczy i idziemy do przodu
Pewien trybik ciągle w nas pracuje
Wskazuje „idź , idź nie poddawaj się
Nie po to doszedłeś tak daleko by
zawrócić”
Serce naszą mapą jednak zagłuszamy
Jego wskazówki, przecież my wynalazcy
tak zmechanizowanego doskonałego świata
stworzonego potęgą umysłu nie będziemy
kierować się uczuciami
Marzymy – na przekór temu, co
myślimy
Pragniemy stworzyć z nich hermetycznie
zamknięty ciepły dom
Otaczamy się nimi jak kokonem,
I przez to wykluwamy się
Silniejsi
Piękniejsi
I bardziej sfrustrowani…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.