Z podróży
Pociąg prychał i sapał
ospale turlał się pod górkę
spojrzałam w okno
Łąka falowała makami
nad którymi delikatnym dotykiem
unosił się motyl
skwar dawał się we znaki
przydrożne drzewa jęczały sucho
polna droga snuła się piaskiem
w oddali człapał koń
ciągnąc wóz leniwie
woźnica miał zoraną twarz
jak ziemia po przejściu pługiem
lewą ręką głaskał psa
który ziajał z wyciągniętym ozorem
zachmurzyło się zaczęło padać
co za ulga
autor
Xenia1
Dodano: 2016-10-04 21:36:22
Ten wiersz przeczytano 1047 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (22)
Podróżnicze krajobrazy, niekiedy przygniatają
atmosferą.
Pozdrawiam Xeniu i dziękuję za wspólne przeżywania
spotkania Autorów. Pozdrawiam na relaksującą nockę:-)
Dziękuję Ziu-ka za komentarz. Pozdrawiam serdecznie.
/woźnica miał zoraną twarz
jak ziemia po przejściu pługiem/ Pięknie! Pozdrawiam
serdecznie.
Dziękuję Halinko za odwiedziny. Pozdrawiam serdecznie.
One moment dziękuję za komentarz. Pozdrawiam
serdecznie.
Oczekiwana kropla deszczu i ulga...pada...pozdrawiam
serdecznie
Obraz namalowany życiem