Podsumowanie
Moje pierwsze rozdanie i mojego krótkiego
życia podsumowanie
Pamietam kiedy mialem lat szesnascie Lato
2006.
Pięknie było czasem dozo sie piło, zarezem
wiele mówilo
Łatwo sie żyło, z ludzmi sie było.
Aż nadszedł dzień one we trzy, a my we
dwóch.
Gdy ja ujżałem zabrakło mi słów nawet
skromnych dwóch.
Za dożo myślałem, mało gadałem,
czas marnowałem wiele sie dowiedziałem.
Coraz bardziej w chmurach latałem.
Jch presji sie podałem i wtedy zle
wybrałem.
Straciłem dwa miesiące tego co nagadalem
coraz bardziej żałowałem,
Zrozumiałem kiedy ją pokochałem, wtedy w
przyszłości nie zaglądałem
Teraz zostasje sam, bez szans i nadal w tym
co robie sobie trwam,
chociaz juz w mych rymach brak milosci
ktorej nigdy nie zaznalem nawet w snach.
NIby nic wielkiego ale serce rane przestaje
mnie to bawic. Lece dalej rymy klece slowem
wladam jak rycerz mieczem.
Tak blisko bylo, ale wszytko jak czar
pryslo.
Pamięć mi zostanie w ktorej zostana
wspomnienia bo przecierz nie mam nawet
jednego twojego zdjęcia.
Otwieram rano oczy smutek zgląda jak
promienie słońca.
Brak zrozumienia wytrwałości nawet miłości
jak mnie to złości
bolą mnie juz stare kości
Nikłe szanse ze mnie zapamietacie chociaz
na chwile.
Siedząc w parku patrząc w przód widze tyle
szcześcia
i czuje że już nawieki zostane sam
Nudzi mi sie to użalenia i moich czynów
żałowanie. Kończe tą idiotyczna mowe. I oto
ostatnie zdanie i smutne pytanie.
Już tego nie podołam. Ciekawi mnie kiedy
spokojnie sobie skonam?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.