POGRZEB MÓJ
Życie można porównać do snu, a gdy się budzisz stoi nad Tobą Bóg głaszcząc Cię po głowie. Uśmiecha się i wita serdecznie.
Błękitne niezapominajki w dłoni,
które i tak zwiędną.
Ksiądz odprawił skromną mszę,
nikt nie uronił łzy...
Tylko malec któremu brakuje mnie,
płacze.
On nie wie, że z uśmiechem na twarzy
żegnałam się ze światem.
I nie rozumie, że tam gdzie odeszłam czeka
na mnie miłość.
Bo przecież śmierć jest wielkim
żartem...
Rodzina zbiera się na impreze, po
pogrzebie.
Oni wiedzą, że jest mi dobrze... z Bogiem,
w niebie.
Zespół gra moją ukochaną piosenkę...
' Na białych skrzydłach uciec stąd,
anioł wie, dzie jest mój dom.'
Choć trudno jest się śmiać...
To łatwo jest zapomnieć...
I malec zapomniał, już nie płacze...
Komentarze (3)
Choć nie wierzę tak mocno jak Ty zapewne, też jej sie
nie boję... Chyba jednak z innego powodu- Gdy czasem
patrzę na życie poprostu mi się go odechciewa.
Wiersz porusza kilka tematów bardzo dyskusyjnych, ale
skłania też by je przemyśleć. Twoje wyjaśnienia nad i
pod też mi się podobają bo pozwalają lepiej zrozumieć
Twój wiersz.
Śmierć to ogromna tragedia, niewypowiedziany żal dla
najbliższych.
Twoja wizja jest anielska, ale w życiu tak nie jest.
jak śmierć może być żartem// śmierć to wielka
tragedia...a na pogrzebie trudno o uśmiech,śmierć i
śmiech zbyt duży paradoks..