Pokora
Mówił-m raz do szlachetki, co się wielkim
czynił
(Nie to, żebym go zrazu o coś złego
winił):
„Przeto chcę się tu z wami bratać
dziś w popiele.”
„Cóż to popiół? Tym wasze głowę syp w
kościele,
alboż w domu w kominku miej czy
najwspanialszy.
Masz siła – wystarczy. Popiół –
nie najtrwalszy.”
Widzę po minie sprawcy, że słuchać nie
życzy,
Nie wie, o co mi idzie, mówię więc w
goryczy:
„Rad bym słówek kilka z wasze tu
zamienić.”
„Zmień czas na pieniądze, tylko takoż
cenić.”
„Więc rozmowa nie pójdzie, aż w dom
nie zaproszę?”
„Tako jest, szanowny.”
„Skończyć zatem wnoszę.
Wiesz co, mości panie, tylko to się
szerzy,
iż nie znam tej miary, co cię ze mną
mierzy.
Widzę-ć także, przecież nic już nie masz za
nic;
popiół znaczy ułomność, tymże wasze
ganić.”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.