Poranek Samotnego Człowieka
Kolejna noc, kolejny poranek.
Za oknem śpiewa jakaś ptaszyna.
W regale ustawiam następny smutku dzbanek.
A regał pod jego ciężarem już mocno się
ugina.
Kolejny wieczór patrząc w ekran siedzę.
Chociaż wiele rozmawiam, o życiu, o
wojnach, o walce.
Z czasem swą pogłębiam wiedzę.
Lecz od mówienia nie gardło boli, lecz
palce.
Czas już spać bo późna godzina.
Na dworze pada, i liście na deszczu
mokną.
Zasypiając marze że zjawi się ta
jedyna.
Która mój regał ze smutkiem wyrzuci przez
okno.
W niebiosa zerkając z pytaniem do Boga
Bujając w obłokach w marzeniach ulotnych.
Pytam, dokąd zaprowadzi nas ta droga?
I czemu na świecie jest tylu samotnych?
Wiersz ten napisałem dzisiejszego poranka, kiedy po długiej rozmowie na GG odczuwałem trochę ból palców. Patrząc przez okno na góry, w zadumie, i zamyśleniu zadawałem sobie pytanie -dlaczego świat jest tak poukładany ? Wielu mężczyzn ma rodziny, żony, dzieci, a porzucają ich dla kolegów, alkoholu. A wielu samotnych oddało by wszystko aby móc chociaż jeden dzień spędzić w cieple domowego ogniska wśród kochającej go rodziny.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.