Porcelanowy Kowal
Bez odpoczynku, bez chwili wytchnienia
Pracuje w kuźni życia, hartując marzenia
Niezmienna wola, każe mu uderzać młotem
Ognista skóra, ocieka zimnym potem
Zwiotczałe mięśnie, bez żadnej pomocy
Mają cel jeden, na przekór swej mocy
Kują serce, uderzając chaotycznie
Po najkruchszym z metali, kują
spontanicznie
Zataczając się od zmęczenia, uderza
dokładnie
W symbol kruchości, ręka pracuje
bezwładnie
Poskramiając metal, lżejszy od powietrza
Przygnieciony ciężarem, łez swego
mistrza
Wyjęte z płomienia, lodowate tworzywo
Obrabiane uczuciem, kształtowane na żywo
Na szklanym kowadle, przyjmuje
cierpienia
Najdelikatniejszy organ, początek
istnienia
Sebastian
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.