Posąg.
Stoi samotnie wśród aleji złota,
wpatrzony sztywno w żółcień jesieni.
Pokryty smutnym wzrokiem poety,
który w posągu szuka natchnienia.
Spogląda nań podejrzliwym okiem,
jakby wiatr ruszył ciało z kamienia.
Wstaje, przygląd mu się bez słowa,
aż myślami się zapełnia pusta jego
głowa.
Tak zdanie po zdaniu, jak liść
spadające,
w poemat promienny mu się układa.
Bo wenę znalazł w swej wyobraźni,
która wyryta była w kamieniu.
(w poszukiwaniu natchnienia)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.