Pow - INNOŚĆ
A gdy znowu ruszę w miasto,
I owinę ciało ciasno
suknią czarną. Na kształt nocy,
Kiedy znowu przymknę oczy
Na te wszytskie siódme światy,
Oraz na degeneraty,
Kiedy znowu przy muzyce,
włos rozwieje wentylator.
Gdy z wrażenia, ludzka nagość
Spowoduje u mnie zator.
Znów pomyślę-ciemnogrody!
Nic tam nie ma, prócz urody...
I znów szepnę-nigdy więcej!
Świat materii i pieniędzy!
Falujące młode lata...
Ja? Nie jestem z tego świata!
Więc przemykam obok bieli,
Która ścierwem się weseli.
W czerni, które kocha nieść
Me metrsiedemdziesiącsześć.
I znów wielce mnie zatrwoży
Ręka pana obok z loży,
Co wymyśla szereg gradek,
Byle dotknąć mój pośladek...
I pomyślę:
Biedny świecie. Taki słaby i komiczny,
Materialny, beznadzieny,
Czysto materialistyczy...
Nigdy więcej! Chwała Bogu...
Wyobraźni puszczam wodze:
Dobrze, że w tej cielesności
Drugi raz się nie urodzę...
Komentarze (3)
fajna gra słów w tytule ... niezwykle rytmiczny i
inteligentnie złośliwy wiersz - masz talent :)
Tak, masz rację, dobrze, że mamy chociaż wyobraźnię.
Wiersz świetny, oryginalny. Jestem zachwycona...
Wiersz z morałem. A kim chciałabyś być w drugim
wcieleniu? Piękne jest bycie aniołem, coś o tym wiem.
O tak, ten świat jest bardzo słaby.