Powrót
bo dzięki Wam było pięknie.
Zabrałeś mi głos
nie mogę wydobyć
z wnętrza przepony choćby małej kropli
dźwięku.
Melodyjny stukot pędzących kół
radośnie dogorywa.
Słońce atakuje złote pola.
Muska promiennie twarz piegowatą,
tańczy w wariacji kasztanowej,
subtelnie dotyka nieba
gdzie z chmur droga się krzyżuje.
Zieleń zaśniedziała w polu kukurydzy.
Wierzba płacze z radości,
Dom samotnie stoi ,
rdza dachówki mruga...
Jak mam opisać co widzę,
skoro słowa są takie ubogie ?
Jak można ograniczyć się do przymiotników
?
Oczy widzą dużo więcej,
uszy słyszą wyraźniej.
Pragnę stworzyć zdanie z niewyśnionych
słów
by metafora oplotła głowę ,
pozwoliła wyobraźni zadziałać.
Pragnę takich chwil gdy czuję się
dobrze,
kiedy życie daje się poznać z ciekawszej
,lepszej strony.
Czy rzeczywiście jest dobre to co piszę?
Czy raczej musi się takie wydawać?
Czy jestem mądra niezwykle, inna?
A może właśnie nic mnie nie wyróżnia?
Myśli zamknięte w głowie,
usta nie są w stanie wypowiedzieć ,
na papier przelewane.
Siedząc i pisząc odpoczywam.
Tańcząc , nie myśląc w błogość odpływam.
Pijąc i paląc o codzienności zapominam.
Nie robiąc nic - umieram.
Najczęściej agonalny gwałt na własnej
osobie.
Borykając się z bezsilności czasem,
z sercem bezpłciowym,
z głowy hałasem.
Antidotum.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.