Powszedniego smak chleba
Każdy dzień zwiastuje
promień -
obietnica zaciska pięści
na ognistej grzywie
nigdy nie spada
z kosmicznego grzbietu
na mokry od wiecznej
mgły bruk smutnego kraju
obietnica tka fałszywe pejzaże
lśniącą igłą zamaczaną
w oku Pankratora:
o sosnach co mówią
kamiennych samotnych grotach
wędrówce do celu
skórze pękniętej od wiatru
płucach w stokrotkach i fiołkach
śmierci - sensie życia
To tylko ułamek chwili
jak sokół co marszczy brew
(ilu to zauważy ?)
Potem reszta która jest wszystkim
rozpuszcza mój szkielet
w kontynentach mroku aż
do blizny tęczy na brzuchu nieba
kiedy czas na obietnicę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.