Pożegnanie
Gdy zegar staje co czas już odmierzył
Ona nie zważa na twe siwe skronie
Wpierw cicho szepnie byś jej los
powierzył
By już po chwili konać na jej łonie
Na nic się zdadzą płacze i lamenty
Na nic gorące prośby i błagania
Ty odejść musisz. Choć nie byłeś święty
Też w końcu dotrzesz do bram swego Pana
Tedy to spojrzysz raz ostatni pewnie
W swego ziemskiego padołu oblicze
I z wielkim żalem pożegnasz wylewnie
Te piękne chwile których Ci nie zliczę
Coraz trudniej Ci będzie słyszeć myśli
Zatracisz wzrok swój, smak i powonienie
I ten niekończący sen ci się przyśni
W którym tak zblakły kolorowe cienie
Muśnięciem mroku ciemność Cię obejmie
W oczekiwaniu słonecznego brzasku
Czas wielki ciężar z twojej duszy
zdejmie
Zamknięty w klepsydry przesypanym piasku...
Komentarze (6)
Piękny wiersz o przemijaniu...
Pozdrawiam serdecznie :)
Do zatrzymania na dłużej, jak to będzie to się okaże.
Pozdrawiam :)
Może będzie tak, a może inaczej, na przykład we śnie,
czy w wypadku, albo jeszcze inaczej. Zobaczymy.
Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku, śmierć nikogo
nie oszczędzi...pozdrawiam
czuć cięzar mroku i ciemności,
pozdrawiam.
Oby odchodzenie było takie jak opisujesz… bardzo
płynnie się czyta. Pozdrawiam z +