Próba samobójcza...
Nic nie ma sensu...
Świat mogę zamknąć w jednym słowie...
"BEZNADZIEJA"...
Spoglądam z pogardą w lustro...
Rozbijam je...
Ale tylko w myślach...
Bo boje się że ktoś usłyszy mnie i...
Uratuje??
Więc po cichu opadam na podłogę...
Płacze zagryzając ręcznik z bólu...
Tysiące myśli plącze sie po głowie...
Walczę z nimi...
Ale nie mam już siły...
Sięgam po ostrze...
I w jednej chwili...
Tak naprawdę nie wiem co robie...
Tnę nadgarstek...
I patrzę jak płynie strumień krwi...
Tak jakby z boku nie czuje bólu tylko
ulgę...
I chyba trace przytomność...
Budzi mnie ktoś w białym fartuchu...
Nieznajomy ktoś...
Mówiąc mamy ją...
Komentarze (4)
Piekny wiersz który daje wiele do myslenia nas sensem
życia, śmierci i cierpienia.Ten wiersz jest aż zbyt
prawdziwy...niestety...
Dramatycznie, prawdziwie i z cząstką siebie zapewne.
Olśniewająco...
literowka w tytule...nie popieram tak drastycznego i
zarazem niewłaściwego rozwiązania poruszającego
problemu...bobrze ze o tym piszesz...
nie patrz z pogardą w lustro,uśmiechnij się a będzie
pięknie...Wiersz z serca...